Narwiański Park Narodowy – Śliwno i Waniewo
Tamtej październikowej niedzieli postanowiliśmy się wybrać nad Narew, do wsi Śliwno (pow. wysokomazowiecki). Celem tej „wyprawy” było przejście się nieco ponad kilometrową kładką, która łączy ww. miejscowość z wsią Waniewo. Na samym początku musieliśmy poradzić sobie z nie lada „przeszkodą”, czyli ruchomym pomostem ;-). O ile my nie baliśmy się pobrudzić, to niektórzy mieli opory przed wyciąganiem łańcucha z wody. Jaskrawym tego przykładem był moment, kiedy już wracaliśmy do Śliwna – pomimo, że mieliśmy jeszcze niezły kawał do pomostu, to pewna rodzina na brzegu stała i czekała, aż to my wyjdziemy z inicjatywą i do nich przypłyniemy ;-).
Daleko w tle widać było zarys XIX-wiecznego kościoła w Waniewie. Od czasu do czasu spotykaliśmy turystów.
Kładka w niektórych miejscach była nieco zalana, ale i bez kaloszy dało się pokonać takie odcinki ;-).
Powoli zbliżaliśmy się do połowy trasy…
W którymś momencie z trzcin wyłoniły się łabędzie, zapewne oczekujące dokarmiania. Wszystko ładnie i pięknie, tylko…
… skąd wzięła się ta wanna?!
Poza wanną od czasu do czasu widać było plastikowe butelki…
Po dotarciu do Waniewa udaliśmy się na wieżę widokową, u której stóp zacumowano łódki. Widok stąd był całkiem niezły.
Do samej wsi się nie udaliśmy. Zainteresowała mnie za to (jak to mnie, małomiasteczkowego barbarzyńcę, który nawet krowy się boi ;-)) dziura w stodole/oborze/budynku gospodarczym.
Słońce zaczynało się chylić do horyzontu, robiło się coraz chłodniej. Jeszcze raz rzuciliśmy okiem na wannę i szybkim marszem powędrowaliśmy do Śliwna.
Wanna w Waniewie. Mnie to nie dziwi. Może nawet mają ją w herbie.
… Ha! Jak to mówią: najciemniej pod latarnią ;-))