Fishpicnic – Vrboska, wyspa Hvar

Jedną z form zwiedzania Chorwacji jest tzw. fishpicnic, czyli wycieczka statkiem wraz z posiłkiem na jego pokładzie. Wydawało się, że może to być świetna zabawa, więc się skusiliśmy ;-). Z Podgory można było wybrać się w dwóch kierunkach – na wyspę Hvar i Brač oraz na Korčulę. Zdecydowaliśmy się na pierwszą opcję.

O ósmej trzydzieści mieliśmy stawić się w porcie w Podgorze. Pomimo wcześniejszego przybycia nie wypłynęliśmy o wyznaczonej godzinie – spóźnialscy po raz pierwszy dali o sobie znać podczas tego rejsu. Na samym statku, który wyglądał jak dwupoziomowy, dość nieźle odrestaurowany kuter, były ławeczki i toalety. Zajęliśmy miejsca przy prawej burcie. Zaczyna robić się tłumnie…

Podgora przystań

Przejrzysta woda przystani

Obok nas usiadła grupka emerytowanych Holendrów. Wkrótce okazało się, że są… dość głośni. Żeby polski emeryt miał tyle energii co oni…

Podgora Biokovo

Przystań w Podgorze – w tle masyw Biokovo

Ruszyliśmy z portu. Ląd z wolna zaczął się oddalać.

Makarska chorwacja wybrzeże

Wybrzeże Chorwacji – daleko miejscowość Makarska

Makarska chorwacja wybrzeże

Zbliżenie na Makarską. Kolejny statek wypływa na fishpicnic

Podróż mijała spokojnie, jednak wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że dopłynięcie do pierwszego przystanku zajmie przeszło… 2,5 godziny.

Brač

Wyspa Brač

Do Vrboskiej, bo to był nasz pierwszy cel, płynęły jeszcze dwie łajby. Zbliżając się do celu minęliśmy się z nimi.

_MG_5358

Wpływając do zatoki ujrzeliśmy bardzo ciekawe wybrzeże – skaliste, układające się w sekwencje.

Vrboska

Dopływamy do Vrboskiej

Woda tutaj także miała zielonkawe zabarwienie.

_MG_5369

Port zaczął się przed nami otwierać i po chwili zeszliśmy na ląd. Sama Vrboska to mała miejscowość turystyczno-portowa w północnej części wyspy Hvar. Liczy sobie około pół tysiąca mieszkańców. Teren miejscowości był zasiedlony już w starożytności. Składa się ona z dwóch części – wschodniej, zwanej Pjaca oraz zachodniej – Podva.

Vrboska

Vrboska

Przystań w Vrboskiej, kanał Šćida

Przystań w Vrboskiej, kanał Šćievo

Architektura na wyspie znacznie różniła się od tej, którą widzieliśmy na lądzie. Wszędzie kamień i czerwone dachówki – ileż tematów fotograficznych!

Po krótkim błądzeniu w uliczkach dotarliśmy do rozległego placu, na którym stoi kościół-forteca św. Marii od Miłosierdzia (chrw. sv. Marije od milosrđa). Kościół ufortyfikowano w obronie przed atakami Turków w XVI wieku.

St. Mary of Mercy Kościół-forteca św. Marii od Miłosierdzia

Kościół-forteca św. Marii od Miłosierdzia

Kościół-forteca św. Marii od Miłosierdzia

Elewacja fortecy

Wyspa Hvar ma być najbardziej słonecznym regionem Chorwacji, ale akurat tego dnia było bardzo pochmurno ;).

Vrboska

A w ogrodzie plantacja słoneczników

Zbliżaliśmy się do kolejnego kościoła, tym razem pod wezwaniem św. Lovre (Wawrzyńca). Z tyłu kościoła stało jedno z wielu uroczych aut, które można spotkać w Chorwacji. Widząc wszystkie stare peugeoty i nie tylko momentami czułam się jak w „Żandarmie z Saint-Tropez”.

_MG_5410

Kościół św. Lovre to kościół parafialny z pięcioma ołtarzami. Datowany jest na XV wiek, a w XVII wieku dodano elementy barokowe. Dwukrotnie w XVI wieku świątynię nawiedzał pożar. Informacje dotyczące skarbów sztuki renesansu i baroku wewnątrz kościoła znaleźć można tutaj. Obok świątyni biegnie mur, na którym jest umieszczony kapitel kolumny. Nigdzie nie znalazłam informacji dotyczącej, dlaczego tutaj się znajduje.

Po zajrzeniu do środka kościoła ruszyliśmy dalej.

kościół św. Marii od Miłosierdzia

W oddali kościół św. Marii od Miłosierdzia

Zeszliśmy w końcu do portu – mieliśmy do dyspozycji tylko godzinę na zwiedzenie miejscowości.

Vrboska Port

Port w Vrboskiej

Pośrodku kanału w Vrboskiej znajduje się sztuczna wysepka z palmą.

Vrboska palma palm

Ze względu na kończący się czas mogliśmy obejść tylko kawałek portu. Kamienne mosty doskonale wkomponowywały się w styl architektoniczny miejscowości.

most vrboska

Dookoła można było znaleźć wiele ciekawych motywów do fotografowania. Beczki, butelki z winem i wszędobylski krzew o fioletowych kwiatach – to jest to!

Vrboska

Czas wolny minął i trzeba było wracać na statek. Po odpłynięciu (tym razem punktualnym) rozpoczęła się pora obiadowa – podano nam rybę z dużą ilością surówki, a do picia można było wybrać wodę lub czerwone wino. Niedługo po rozpoczęciu posiłku pojawiły się mewy nad statkiem, zapewne przyciągnął je zapach jedzenia. Wtedy to rozpoczął się spektakl łowienia przez ptaki resztek obiadowych, wyrzucanych przez obsługę statku/pasażerów.

_MG_5467

Mewy odprowadziły nas prawie pod sam brzeg drugiej miejscowości, którą mieliśmy tamtego dnia zobaczyć – Bol na wyspie Brač.

_MG_5483


Źródła: