Zima dookoła Nowego Miasta Lubawskiego (2008)
Pierwszy dzień wiosny w tym roku był taki wiosenny. Można było ślizgać się po lodzie albo rzucać się śnieżkami… Jak widać, zima to nadal aktualny temat.
Cofnę się teraz do zamierzchłych czasów, kiedy zima była w styczniu, a nie na koniec marca. W liceum robiłam zdjęcia kompaktem, głównie dla zabawy. Wtedy wydawało mi się, że fotografowanie to bułka z masłem ;).
W styczniu 2009 roku postanowiłam ruszyć na spacer o poranku. Pamiętam, że był to pierwszy od dłuższego czasu słoneczny dzień. Zatem włożyłam do kieszeni kompakt, mocno się opatuliłam i ruszyłam na pagórki „Marianowa” (swoją drogą wyniki „śledztwa” dotyczącego tej nazwy kiedyś tutaj zamieszczę).
Na początek weszłam na jedno z wzniesień. Kiedy już się wdrapałam (śnieg po kolana na stoku), rozejrzałam się dookoła. Słońce już dawno wzeszło, ale nie to zwróciło moją uwagę…
O ironio, saren w ogóle się nie spodziewałam. Oczywiście nie było szans, żebym podeszła bliżej do nich. Kiedy zrobiłam kilka kroków, stadko dojrzało mnie i rozpierzchło się we wszystkie kierunki świata. Jedna z saren ruszyła na wschód.
Ruszyłam z wolna w tym samym kierunku. Po dotarciu do kolejnego wzniesienia na horyzoncie pojawiła się droga Nowe Miasto Lubawskie-Gwiździny.
Wtedy bardzo lubiłam pionowe kadry…
Gdzieś w tych zaroślach jest małe oczko wodne, które wtedy było doskonale widoczne i zamarznięte. Wolałam nie sprawdzać, czy lód trzyma…
Kiedy niebo zaczęło wypełniać się szarymi chmurami, postanowiłam wrócić do domu na śniadanie. Kiedy mijałam drogę do jednego z gospodarstwa, pomyślałam, że może warto zrobić zdjęcie. Już kiedyś wykonałam podobne, tylko jesienią… Dziś sądzę, że od tego zdjęcia „wszystko się zaczęło”, jeżeli chodzi o moje hobby fotograficzne.
Zimo, na Ciebie już czas.
Że też się Tobie udało sarenki zatrzymać w kadrze. Jak mnie widzą to czekają aż podniosę aparat do oka – mają to perfekcyjnie wyćwiczone – i wtedy właśnie uciekają,
Ostatnie zdjęcie pasowałoby idealnie do albumu o Ziemi Chełmińskiej.
Droga do nieba? ;)
Pewnego razu postanowiłam się przekonać, co jest za tą górką. Była to „tylko” gospodarka ;).