Na tropie: linia kolejowa Nowe Miasto Lubawskie – Zajączkowo Lubawskie I
Od czasów dzieciństwa pamiętam, że istniało w moim mieście pojęcie drogi „torami”. Była to dość specyficzna ścieżka – żwirowa, szeroka, przebiegająca przez podmokłe tereny miejskie i „nowe” osiedle. Jako dzieciak odkryłam, że prowadzi ona z jednej strony do mostu nad Drwęcą, gdzie można do dzisiaj zobaczyć szyny kolejowe, a z drugiej do małego, rozebranego już mostku nad Groblicą – dopływem Drwęcy. Ostatnio postanowiłam nadrobić zaległości i wybrać się ponownie w oba miejsca. W ciągu kilku lat sporo się zmieniło.
Kilka słów o samej historii linii kolejowej. Otworzono ją w 1910 roku, była to linia jednotorowa, niezelektryfikowana. W swoim ostatecznym kształcie miała nieco ponad 14 km długości (inf. za: www.bazakolejowa.pl…). Linię zbudowano w czasach rozkwitu gospodarczego powiatu nowomiejskiego (ach, gdzie te czasy! ;)). W pobliżu pierwszej stacji początkowej w Nowym Mieście (Neumark Süd) istniał tartak oraz stolarnia (przy „Belwederze”). Majątki Gwiździny oraz Linowiec były dobrze prosperującymi gospodarstwami, w Tyliczkach eksploatowano pokłady kredy pojeziernej. W 1909 roku powstała spółka, która miała na celu wybudowanie linii kolejowej. Budowę rozpoczęto w Zajączkowie. Rok później odbył się pierwszy przejazd pociągu. Połączenia z linią Tama Brodzka-Iława dokonano w latach 1921-1922. Po wojnie linia zaczęła tracić na znaczeniu, zaczęto likwidować po kolei jej bocznice. W 1987 roku zawieszono ruch pasażerski i towarowy, a pięć lat później linię rozebrano (inf. za: nowemiasto.wm.pl…). Prędkości pociągów osiągane na tej linii raczej nie były zbyt wielkie (por. kolejnamazurach.na7.pl…).
Na „tory” wjechaliśmy przed Pacółtowem. W trakcie trasy zobaczyć można stare, często wykonane z czerwonej cegły budynki.
W ciągu kilku lat trasa byłej linii znacznie zarosła. Jadąc na rowerze na kilku odcinkach trzeba robić znaczne uniki przed gałęziami. Kiedy w końcu dojechaliśmy do pozostałości mostu, okazało się, że jest to teren żerowania ogromnej ilości komarów. Umiejętność wykonania tańca małpki: wymagana ;).
Wiele z mostu nie zostało. Z racji mojej dość skromnej wiedzy (żeby nie powiedzieć, że zerowej) dotyczącej obiektów budowlanych, mogę tylko powiedzieć, że do tej pory most wygląda na dość solidny. Parę lat temu jeszcze bym po nim przeszła na drugą stronę ;).
Pamiętam jeszcze, jak w 2009 roku na tej trasie spotkałam jakiegoś pana na rowerze, dzisiaj pewnie już nikt nie korzysta z tego skrótu do Nowego Miasta.
Parę metrów od mostu jest kładka nad rzeką, która umożliwia dostanie się na drugą stronę. Pozostaje kwestia nazwy tego cieku – na Messtischblätterze z 1912 widnieje „Struga”. Czy to Struga Katlewska (Katlewka), która płynie przez Grodziczno? W Geoportalu funkcjonuje za to jako „Groblica”, a nawet jako… „Grobnica”. Odkąd pamiętam każdy wskazywał mi ten ciek jako właśnie Groblicę. Ciekawe zatem dlaczego u „Niemców” pojawiła się Struga.
Agresywność komarów była nie do zdzierżenia, zatem dość szybko stąd zwialiśmy. Liczę na to, że jeszcze zajrzymy tutaj w jesienną porę (:
Źródła:
PS Dziękuję za czujne czytanie :)
małe poprawki: ta rzeka, którą widać na zdjęciach w miejscowości Kuligi to nie jest rzeka Groblica! tylko rzeka: struga-> Katlewka i jest dopływem rzeki Wel. Groblica płynie przez m. Gwiździny, Pacółtowo i owszem jest dopływem Drwęcy.
Pozdrawiam
Dzięki za zwrócenie uwagi. Taka ciekawostka: na mapach Geoportalu ciek jest oznaczony jako „Groblica”, a na Messtischblätterze okolic NML z 1912 roku podpisany jako „Struga”. Zastanawiam się, z czego ta rozbieżność wynika.
Pozdrawiam serdecznie!
Resztki mostu kolejowego przerzuconego nad strumieniem Groblica, która jest dopływem Drwęcy. Mostem położony jest na skraju lasu Tylickiego. Most wybudowano w połowie odcinka lini kolejowe pomiędzy przystankiem Pacółtowo a przystankiem Tylice – Gwiździny .
Przy przystanku Tylice – Gwiździny była bocznica kolejowa.
Struga Katlewka płynie w innej części powiatu nowomiejskiego i jest dopływem rzeki Wel.
Dziękuję za komentarz. Właściwie odkąd pamiętam ten ciek był zwany właśnie Groblicą, ale podążając za informacją podaną w drugim komentarzu pod tym postem zajrzałam do map. W Geoportalu „Groblica” bądź „Grobnica” (!), na starych niemieckich mapach – Struga w miejscu Groblicy, a w Grodzicznie „Katlewka”. Chyba pozostaje mi wrócić do wyjściowej nazwy, tj. Groblicy. Pozdrawiam!
Hej bardzo fajne te miejsca które odwiedzasz.Ja 2 lata temu wybrałem sie rowerem śladem linii Samborowo-Turza Wielka.Dojechałem do tego pieknego mostu w Glaznotach.Fajnie sie jechało prze wzgórza miedzy Dylewem a Zajączkami.Potem skerciłem na wzgórza dylewskie bo do jeziora Dąbrowa Wielka juz za daleko było a czas było wracac.Ciekawe jest to ze ta linia biegła miedzy tymi dwoma jeziorami.Fajnie widac koniec tej linii własnie w Turzy Wielkiej jak sie jedzie pociagiem z Iławy do Działdowa widac taki nasyp miedzy polami z lewej strony który dochodzi do tej głównej dwutorowej linii Iława-Warszawa pozdr
Czytałam kiedyś o tej linii, z pewnością piękna trasa pod rower – nie miałam jeszcze okazji jej zobaczyć :). Co do mostu w Glaznotach, to widziałam informację, że miałby być remontowany i przeznaczony do celów turystycznych. Wspaniałym pomysłem byłoby w świetle wszystkich „zwiniętych” linii kolejowych porobić ścieżki rowerowe. Widziałam, że np. właśnie w okolicach NML w kierunku Iławy coś takiego kombinowali (np. odcinek biegnący przez Bratian). Ach, pomarzyć można :).